Od lat w moich snach powraca pewien motyw. Zwykle jest to motyw poboczny, nie związany ściśle z fabułą snów. Chodzi o coś w rodzaju hangaru spożywczego - ogromne piętro, a w zasadzie zawsze jest to podpiwniczenie - za czasów studiów mieściło się pod budynkiem uczelni, teraz jest pod gmachem mojego zakładu pracy, czasem znajduje się w galerii handlowej (zwykle wtedy na najwyższym piętrze jest kino, które jest celem do którego zmierzam).
Najczęściej to spożywcze piętro istnieje tylko w moich myślach, wspomnieniach - wiem jak wygląda, co mogę tam zjeść, gdzie jest wejście, ale w końcu nie docieram tam (jak dziś). Czasem docieram, przechodzę od stoiska do stoiska, wybór jest ogromny - smaki, zapachy, ale ostatecznie nagle muszę wyjść, albo budzę się. Czasem zamawiam jakieś smakowite danie (są tam głównie fast-foody, ale dziś wyjątkowo chciałam tak zejść po coś słodkiego), ślinka mi cieknie w oczekiwaniu na zamówienie i budzę się zanim jedzenie dotrze. Nie jestem pewna czy udało mi się kiedykolwiek tam coś zjeść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz