niedziela, 1 lipca 2018

Dziadek + pożar u sąsiadów - 24 lipca 2017.

Sen 1. Śni mi się, że przebudzam się w nocy i słyszę jakieś dźwięki w przedpokoju. Pomyślałam, że to dziadek sprawdza czy na pewno zamknęłam drzwi po powrocie do domu. Skrzywiłam się na tą myśl, bo nie byłam pewna czy faktycznie to zrobiłam. Za chwilę przyszedł dziadek i powiedział: „Franek nie żyje”. Chodziło o 80-letniego sąsiada z naprzeciwka. Imię zmieniłam. Pomyślałam z żalem o Jego żonie, bo „jak ona biedna sobie bez niego poradzi”?
Dziadek w rzeczywistości nie żyje od 7 lat.

Sen 2. Razem z jakimś chłopakiem podszywamy się pod sprzedawców w sklepie – to jakby służbowa przykrywka, jesteśmy detektywami, lub coś w tym rodzaju. Kończymy pracę, idziemy ulicą i na naszych oczach rozbija się bordowa vectra. To jacyś przestępcy. Rozpoznają nas i musimy uciekać.
Wszystko dzieje się w mojej miejscowości, znam okolicę, więc prowadzę chłopaka znanymi mi skrótami. W pewnym momencie chłopak pobiegł w drugą stronę, a ja do domu. Kątem oka zauważyłam, że z domu sąsiadów wydobywa się gęsty, czarny dym. Wmawiałam sobie, że to z komina, ale podejrzewałam, że stało się coś złego. Bałam się wyjść, bo tam czyhali Ci ludzie. Gdy do pokoju weszła babcia i powiedziała, że coś dzieje się u sąsiadów, próbowałam powstrzymać ją przed wyjściem mówiąc, że na zewnątrz jest zły pies. Niestety musiałam z nią wyjść. Faktycznie dom sąsiadów był spalony wraz z nimi.
Na domiar złego na moim podwórku zaparkowali Ci źli ludzie. Jeden wyszedł z auta z łomem i zamachną się na nas, ale otuliłam babcię, objęłam jej głowę dłonią i kazałam jej iść do domu. Nie uderzył nas. Pozwoliłby jej odejść gdybym głupia nie dodała – „zadzwoń po straż, karetkę i policję”. Wtedy chłopak zamachną się ponownie, a ja ze strachu się obudziłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz