niedziela, 1 lipca 2018

Brat: na masce samochodu - 21 maja 2018.

Sen zaczął się tak, że Brat miał zawieźć mnie na cmentarz, ale miałam jechać na masce samochodu.
Jako, że poczułam się w jakiś sposób głupio oszukana przez Brata postanowiłam odwdzięczyć się tym samym i wymyśliłam, że zsunę się z tej maski zanim dojedzie tak, żeby myślał, że przez Jego szybką jazdę spadłam i zginęłam. Zsuwając się z tej maski zgubiłam kapcie (spadły pareset metrów dalej) i przewróciłam się na chodniku.
Obok przechodzili dwaj koledzy Brata i nie pomogli mi wstać wyraźnie dając do zrozumienia, że nie mam racji w swoich przekonaniach.
Poszłam na ten cmentarz, z daleka widziałam, że Brat robi coś dla innych ludzi (jakby odprawiał jakąś magię). Zbliżając się zaczęłam się zastanawiać czy słusznie Go oskarżam o te głupie żarty - może to co robił miało sens.
Gdy mijałam Brata, powiedział coś w stylu "hahaha bardzo śmieszne", dając mi do zrozumienia, że to co zrobiłam było głupie.
Potem widziałam jak Czarek przygotowywał suknię dla jakiejś kobiety - robił jakieś poprawki, ale nie w tradycyjny sposób, za pomocą magii. Suknia miała kolor pomarańczowy, ale miała jakieś kolorowe naszywki, materiał wyglądał na trochę sztywny, a krój nie przypominał współcześnie nam znanych. Jakby nie z tego świata. Długość - do kostek (prawie).
Ostatnia scena. Leżę na dużym łóżku w niesamowicie miękkiej, puchowej pościeli. Niemal zanurzam się w niej - puchowa jest kołdra, poduszki i prześcieradło. Wszystko jest białe, ale są też kolorowe naszywki lub wyszywane kwiaty. Jest mi bardzo wygodnie. To jest dla mnie dowód, że Czarek ma jakieś magiczne zdolności, bo ta pościel jest zrobiona dla mnie przez Niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz