Śniło mi się, że mój Brat ukazywał mi się gdy byłam sama. Rozmawiał ze mną, mogłam Go dotykać, spędzaliśmy fajnie czas. Pomyślałam, że jest kochany, że nie pozwala bym zostawała sama. Ukazywał się jako 10-11latek.
Spędzałam kilka dni w Warszawie. Znalazłam się w kiosku, w którym pracowała moja koleżanka z dawnych lat. Była z córką. (W realu - nie ma takiego kiosku, koleżanka nie mieszka w stolicy, a jej córka jest dużo młodsza.)
Chwilowo byłam sama i rozmawiałam z Bratem. Pomyślałam sobie : "Nie dość, że Go słyszę i widzę to jeszcze dotykam... Takie rzeczy się nie zdarzają, jestem naprawdę chora... nie chcę się leczyć, nie chcę by znikł". Potem weszła koleżanka, zaczęłam płakać, a ona zaczęła krzyczeć potrząsając mną: "Monika, musisz pozwolić mu przejść na drugą stronę!". Odpowiedziałam: "To nie tatuś zginął tylko mój Braciszek, mój Mały Braciszek!!" Ona wydawała się być skonsternowana. Ja wpadłam w spazmatyczny płacz. W rzeczywistości jak wiecie Mój Brat zginął rok temu w wypadku mając 18 lat. Natomiast mój tatuś (w zasadzie to tata mojego Brata) jest teraz w szpitalu i Jego stan wydaje się poważny. To nawiązanie do taty mnie martwi.
Dodatkowo - w kiosku było ciasno, były stare, wypłowiałe ubrania, przychodzili jacyś ludzie. Zorientowałam się, ze spędziłam tam za dużo czasu, bo zadeklarowałam odbyć praktyki w zupełnie innym miejscu. Był piątek 21-ego, a w pn miałam już być w swoim miejscu pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz