niedziela, 1 lipca 2018

Dziadek, piwnica, koty i mała dziewczynka - 24 stycznia 2018.

Jestem z babcią w pokoju dziadka (dziadek nie żyje od ponad 7 lat), rozmawiamy, spoglądam na łóżko dziadka i pytam się babci, zdziwiona „a gdzie jest dziadek?”. Dziadek odchyla kołdrę i pokazuje się, że jest. Był tak chudy, ze nie było widać pod kołdrą.

Stwierdziłam, że pójdę po węgiel. Miałam przynieść jedną węglarkę, pozostałe dwie węglarki zwykle (wg snu) przynosił dziadek, ale wzięłam wszystkie trzy.
Poszłam do piwnicy (w rzeczywistości węgiel trzymamy w szopie). Dziadek gdy zobaczył, że wzięłam wszystkie węglarki, przyszedł pomóc. Piwnica nie wyglądała jak moja rzeczywista piwnica. Ta była czysta, duża, ale panował w niej bałagan. Było dużo worków. Otworzyłam jeden i zauważyłam, że jest pełen opakowań bobu, który już zaczął się psuć. Wybrałam kilka opakowań, które jeszcze można było ugotować. W tej chwili zajrzał do piwnicy bardzo dawny znajomy (nigdy nic mnie z nim nie łączyło, raczej z jego bratem, zwykły mieszkaniec mojej miejscowości), więc zaproponowałam mu ten bób, ale właśnie ten bardziej popsuty. Potem otworzyłam drugi worek, w którym tez były opakowania bobu, ale dwa razy większe, bób wyglądał bardzo zdrowo.

Dziadek zniecierpliwiony zawołał mnie do tego węgla. Węgiel nasypany był na schody biegnące w dół, do tego na węglu było pełno zwierzęcych posłań (koszyki z kocami itp.), Nie bardzo wiedziałam jak mam się „dobrać” do tego węgla. Bardziej jednak zainteresowały mnie zwierzęta, m.in. króliki i koty z młodymi. Młode były wyjątkowo małe. Gdy dziadek chciał ich dotknąć obawiałam się, że zrobi im krzywdę (nie wiem dlaczego, dziadek zawsze lubił zwierzęta, nawet żaby).

Potem w pomieszczeniu obok natknęłam się na malutką, zaniedbaną dziewczynkę, która opiekowała się małą myszką (wyglądała trochę jak z bajki, jakby z materiału). Z tego co mówiła od dłuższego czasu przebywała tam sama. Kazałam jej zostać i chciałam iść po jakaś pomoc. Dziewczynka wybiegła za mną. Nie wiem czemu byłam na nią zła, że chciała iść ze mną. Złapałam ją powyżej nadgarstka i bardzo mocno trzymałam (rączka mogłaby się złamać od takiego uścisku). Te pomieszczenie obok nie znajdowało się już w mojej piwnicy, ale w szopie sąsiadów, którzy umarli (sąsiad ok 3 lat temu, sąsiadka około miesiąca temu). Zaprowadziłam dziewczynkę do jej mamy, która mieszkała w mieszkaniu, w którym rzeczywiście mieszka moja mama. Kobieta bardzo ucieszyła się z jej obecności. Wyciągnęła ręce by ją przytulić i tu sen się skończył.

Dodam tylko, że poprzedniej nocy również śniłam o piwnicy, ale ta przypominała raczej wilgotny, brudny kanał. Uciekałam przed kimś, prześlizgiwałam się przez wąskie szczeliny, opierając ręce o podłoże dotykałam czegoś obślizgłego, jak ślimaki. We śnie występowała również wcześniej wspomniana sąsiadka. Była zła na mnie i na moją babcię, płakała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz