niedziela, 2 lipca 2017

Krajewski - z 8 czerwca 2017r.

Poszłyśmy z mamą do jakiegoś klubu, ale nie jestem pewna czy wiedziałyśmy gdzie wchodzimy.
Przy wejściu stał mężczyzna z gitarą i śpiewał piosenkę Seweryna Krajewskiego. Miał piękny głos. Przez moment nawet pomyślałam, że to sam Krajewski. Zbierał pieniądze do czapki. Postanowiłam wrzucić mu 20zł, ale przez pomyłkę wrzuciłam 50. Mężczyzna spojrzał na mnie.
Weszłyśmy do środka.Wnętrze było drewniane. Gdzieś w tle biły się dwie dziewczyny. Raczej jedna dotkliwie biła drugą. Wszedł również ten mężczyzna. Śpiewał taką znaną francuską, romantyczną piosenkę. Powiedział, że potrzebuje ochotniczki i wyciągnął do mnie rękę, przyciągnął mnie do siebie.
On śpiewał, przytulał mnie jedną ręką tak, że twarzą zwrócona byłam w stronę publiczności. Miałam na sobie niebieską bluzkę, słabej jakości, przypominała te, które nosiłam jako 13-14 latka.
Nagle gdy dotknął mojej twarzy poczułam, że obrzydliwie śmierdzi nikotyną i alkoholem. Usłyszałam też, że ludzie po cichu podśmiewają się, ale nie byłam pewna czy z tego, że wybrał sobie taką pokrakę czy dlatego, że to ja zgodziłam się tańczyć z takim łapserdakiem.
Mimo wszystko nie miałam potrzeby ucieczki. Na prawdę pięknie śpiewał. Ciągle teraz słyszę tą piosenkę, a i taniec był sam w sobie przyjemny. Ci wszyscy ludzie nie byli istotni.
Potem jeszcze przyglądałam się temu facetowi i zastanawiałam się jak to możliwe, że tak utalentowany człowiek spędza czas po pracy samotnie upijając się, co musiało mu się złego przydarzyć.
Jakieś pomysły? :)
EDIT:
PS.: Nie wiem co to znaczy, ale nie sądzę by to był przypadek. Facebook przypomniał mi wspomnienie sprzed kilku lat - udostępniałam kawałek Seweryna Krajewskiego pt. "Co to jest czułość". Nie byłoby w tym nic dziwnego gdybym słuchała jego utworów co dzień, ale nie słuchałam ich wiele miesięcy, kilka lat. Dziwne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz