piątek, 27 stycznia 2017
Wizyta 22 listopada
Było lato, jechałam rowerem, po drodze mijałam kolegę mojego zmarłego Brata, zdjęłam nogę z pedałów, rozstawiłam szeroko nogi i krzyknęłam "Czaro pchaj mnie!" i nagle rower się rozpędził. Cieszyłam się, że mam potwierdzenie, że On rzeczywiście ze mną jest i mnie słyszy. Gdy rower się zatrzymał spojrzałam w tył, za rowerem stał mój Brat, ubrany jak kiedyś, cieszył się jakby zrobił mi niezły psikus. Szeroko się uśmiechnęłam, szczęśliwa i zapytałam "Czarek, a Dziadek też tu jest"? (Dziadek zmarł 6 lat temu), a on nic nie powiedział, ale uśmiechnięty skinął głową na tak.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz