Leżę na trawie, w pobliżu domu, przy strumyku. Opiekuje się dwoma ździebełkami trawy, które stoją na swoich korzonkach na mojej dłoni.
Są ożywione, mają oczy, są wesoło usposobione, są mężem i żoną, mierzą 5-7cm.
Oddalam się i ostrzegam by nie wchodziły do wody. Gdy wracam nie ma ich a ja panikuje, że pewnie nie żyją. Wtem osobnik męski wychodzi z wody, ma złamaną jedną trawkę.
Krzyczę na niego, że przecież ich ostrzegałam, a teraz jego żona na pewno nie żyje. Ździebełko prostuje złamaną trawkę i bez wahania wskakuje do wody w poszukiwaniu żony.
Dodam, że mam 28 lat (nie 6 jak wskazywałby sen), jestem raczej poważna, nie mam fiu-bździu w głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz