Co do kolejności wydarzeń nie jestem pewna. Logicznie byłoby tak:
1) Na moim podwórku rozgrywa się mecz siatkówki. Na ławce siedzą obserwatorzy - chłopcy, a wśród nich chłopak, z którym w realu trochę flirtuję. Stresuję się i wstydzę, bo nie potrafię grać w siatkę. Z jakichś powodów jestem do gry zmuszona. Zawalam każdy serw. Okropnie żenujące. Próbuję się z sienie śmiać i rzucać teksty w stylu "proszę się ze mnie nie śmiać, przecież mówiłam, że tak będzie".
2) Impreza w mojej miejscowości, w barze, który w realu od kilku lat ie istnieje. Znów pojawia się ten chłopak. Nie gadamy. Jakby mnie tam w ogóle nie było.
3) Budzę się u sąsiada w domu. Z sąsiadem w rzeczywistości nie widziałam się jakieś 10 lat. Jestem sama w jego pokoju. Na ścianie wiszą jakieś piłki. Zrzucam je niechcący. W kuchni jest jego mama ze swoim facetem. Strasznie mi wstyd wychodzić przy nich z jego pokoju, ale muszę przecież iść do domu.
4) Jestem już na swoim podwórku. Widzę dwa kocie ogony - odcięte. Potem widzę zdechłego kota przegryzionego w połowie. Z krzaków z pobliskiej rzeczki uciekają koty i wyskakuje z nich niedźwiedź grizzly. Goni mnie. Uciekam do domu, zamykam drzwi na klucz, ale niedźwiedź próbuje je rozwalić. Otwieram okno i wyskakuję. Krzyczę na babcię, żeby uciekała ze mną, ale ona tylko z uśmiechem podcina kwiatki. Niedźwiedź wbiega do mieszkania, ale omija pokój babci i wpada do mojego. Próbuje wydostać się przez okno. Krzyczę na babcię, a ona "czy ja wiem... przecież ja chyba nie dam rady". Niedźwiedź już prawie na zewnątrz, więc uciekam z powrotem na podwórko. Zauważam otwarty garaż sąsiada. mam nadzieję, że sąsiad jest w środku i mi pomoże. Wbiegam do środka, nikogo tam nie ma, a garaż nagle okazuje się być drewnianą szopą. Niedźwiedź biegnie wprost na mnie. Próbuję zamknąć drzwi, ale zauważam, że one nie mają nawet skobla. Dociera do mnie, że nie ma już dla mnie ratunku i budzę się przerażona. Znów budzę się przerażona. Jest 6:30 rano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz