piątek, 19 czerwca 2015

Inwazja kosmitów i koniec świata

Jestem przed budynkiem mojego domu. Od strony ulicy. Pogoda się psuje. Ściemnia się, zaczyna wiać i padać. Od strony podwórka z nieba nadlatuje dziwny obiekt. Najpierw wydaje mi się, że to dron, ale potem okazuje się, że podczepiony jest do niego jakby korpus. Dochodzi do mnie, że to statek obcych. Statek rozbija się na ulicy. Blisko mojego domu. Budynek mojego domu zaczyna się przechylać. Zdaję sobie sprawę, że nadchodzi koniec świata,

Jestem w mieszkaniu. Chcę zabrać najważniejsze rzeczy. Zdaję sobie sprawę, że nie ma takiej rzeczy bez, której nie mogłabym się obyć. Zabieram więc tylko zdjęcia dziadka, ulubioną w dzieciństwie maskotkę oraz dokumenty pradziadka (których w rzeczywistości nie posiadam). Zdaję sobie sprawę, że jak na koniec świata jestem totalnie głupio ubrana. Coś co miałam na sobie przypominało strój kurczaka.

Ciocia z wujkiem podjechali pod dom. Pomyślałam, że pewnie chcieli spędzić z nami ostatnie chwile na świecie. Niestety nasz dom za chwilę miał się zawalić, więc pomyślałam, że jednak pojedziemy do nich i tam razem poczekamy na koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz