czwartek, 10 września 2015

raperska impreza kokainowa

Pierwsze ujęcie to jakiś drewniany taras. Kilka osób, chyba sama rodzina. Zauważam, że wypadają mi włosy. Garściami. Są rude, czyli w aktualnym rzeczywistym kolorze, ale nieco dłuższe. 

Idę do sklepu kupić szampon przeciw wypadaniu włosów. 

I nagle z tego sklepu przechodzę do jakiegoś klubu. Ciemnawo, zadymione miejsce, brudno i nieprzyjemnie. Tysiące ludzi. Na telebimie widzę jak zbliżają się gwiazdy - akurat widać czarnoskórych raperów. Wszyscy schodzą się na imprezę. W klubie ludzie swobodnie wciągają kokę. 

A ja tylko chciałam tam umyć głowę. Wchodzę pod prysznic, który okazuje się być czyimś łóżkiem. Rozglądam się wokół siebie. Pomieszczenie jest ubabrane we krwi. Kilka łóżek ociekających krwią, trupy. Zdaje się, że była tu jakaś strzelanina. Zauważam faceta z bronią i chowam się pod jedną z kołder. Kątem oka dostrzegam jak spływa z niej krew. Nie chce by na mnie kapnęła.

Potem oglądam jakąś scenę gwałtu. Wychodzę spod kołdry. Do pomieszczenia wchodzi bardzo seksowna, wyzywająco ubrana kobieta. Rzuca drugą na łóżko i gwałci ją palcami, brutalnie. Znów widać dużo krwi.

Na koniec okazuje się, że ta seksowna kobieta to obojnak. Widzę go jako faceta, grubawego i niskiego wzrostu. Zdaje się, że płacze. Jest przerażony, bo za karę, za ten gwałt musi zdecydować czy wyciąć sobie narządy męskie czy żeńskie.